Wróciłem po rower.
Moze go gdzieś dopadnę.Dojechałem do pierwszego gospodarstwa ...
-Przebiegał -słyszę od gospodarza.
Pobiegł na wagę -dorzucił od niechcenia jego syn nie odrywaąc wzroku od beli słomy ,kktóra wrzucał do stodoły
Na wagę ???!!-pomyslałem- czyli do KURNIKÓW !!!!
Jadę tam. Zaraz pewnie widły pójdą w ruch i odbiorę swieżo wykąpane zwłoki swojego malamuta ...
Nie widzę go. Przy kurnikach go nie ma.Na szczęście.
Jadę więc dalej ...Rozglądam się po polach.... Przecież aż tak szybki to nie jest.... Wracam... Jade przez łąkę.. Na przestrzał... Jest !!!! Na smyczy u sąsiadki.... Jak ona go złapała? Wielki szacun !!!
Ponoć siedział pod płotem i patrzył filozoficznie na psy w kojcu, Tęsknota za kojcem i stadem? A może kastracja jeszcze nie zadziałała. W kojcu była suka.
Gdy wyciagnąłem po niego ręke uchylił się...
"Musiał być bity za ucieczki"- pomyślałem- "Co za głupota, jak miożna kogoś karać za WŁASNE błedy ? ".
Niewiniątko ? |