czwartek, 18 sierpnia 2011

Pierwsza ucieczka.

Zapomniałem zamknąć bramę. WYSTARCZYŁO!!! Poszedł w długą. Wybiegłem za nim. Wołam.Zatrzymał się... popatrzył i .... dadał gazu. Pobiegł w cholerę. Już sobie wyobrażam tą awanturtfę jak wróci Jadzia....
Wróciłem po rower.
 Moze go gdzieś dopadnę.Dojechałem do pierwszego gospodarstwa ...
-Przebiegał -słyszę od gospodarza.
Pobiegł na wagę -dorzucił od niechcenia jego syn nie odrywaąc wzroku od beli słomy ,kktóra wrzucał do stodoły
 Na wagę ???!!-pomyslałem- czyli do  KURNIKÓW !!!!
 Jadę tam. Zaraz pewnie widły pójdą w ruch i odbiorę swieżo wykąpane zwłoki swojego malamuta ...
Nie widzę go. Przy kurnikach go nie ma.Na szczęście.
 Jadę więc dalej ...Rozglądam się po polach.... Przecież  aż tak szybki to nie jest.... Wracam... Jade przez łąkę.. Na przestrzał... Jest !!!! Na smyczy  u sąsiadki.... Jak ona go złapała? Wielki szacun !!!
Ponoć siedział pod płotem i patrzył filozoficznie na psy w kojcu, Tęsknota za kojcem i stadem? A może kastracja jeszcze nie zadziałała. W kojcu była suka.

Gdy wyciagnąłem po niego ręke uchylił się...
 "Musiał być bity za ucieczki"- pomyślałem- "Co za głupota, jak miożna kogoś karać za WŁASNE błedy ? ".

Niewiniątko ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz